Mam marzenie, żeby pójść do nieba

GAZETA CZWARTKOWA NR 17 (32)/ 2001 Kraków 10 maja 2001

Z Lidią Jazgar rozmawia Marcin Jabłoński / Obiady Czwartkowe

Lidia Jazgar - wokalistka zepołu Galicja, którego nowa płyta „Czasem”, właśnie się ukazała, pomysłodawca, organizator i gospodarz Galicyjskich Wieczorów z Piosenką, dziennikarz Radia Plus.

Galicyjskie Wieczory z Piosenką mają już swoją sześcioletnią historię. Czy możesz o niej opowiedzieć naszym czytelnikom?

Gospodarzem tych imprez jest mój zespół Galicja, stąd nazwa. Pierwszy koncert odbył się w paĽdzierniku 1995 roku. Muszę przyznać, że wtedy odczuwałam dużą tremę przed tym, jak zostaniemy przyjęci przez publiczność. Na szczęście nie było tak Ľle. Pamiętam, że wystąpili wtedy znakomici artyści: Andrzej Sikorowski, Robert Kasprzycki, Janusz Radek, Dominika Kurdziel. Po sukcesie tego przedsięwzięcia poszłam na całość.|

GAZETA CZWARTKOWA NR 17 (32)/ 2001 Kraków 10 maja 2001
Z Lidią Jazgar rozmawia Marcin Jabłoński / Obiady Czwartkowe

Lidia Jazgar - wokalistka zepołu Galicja, którego nowa płyta „Czasem”, właśnie się ukazała, pomysłodawca, organizator i gospodarz Galicyjskich Wieczorów z Piosenką, dziennikarz Radia Plus.

Galicyjskie Wieczory z Piosenką mają już swoją sześcioletnią historię. Czy możesz o niej opowiedzieć naszym czytelnikom?

Gospodarzem tych imprez jest mój zespół Galicja, stąd nazwa. Pierwszy koncert odbył się w paĽdzierniku 1995 roku. Muszę przyznać, że wtedy odczuwałam dużą tremę przed tym, jak zostaniemy przyjęci przez publiczność. Na szczęście nie było tak Ľle. Pamiętam, że wystąpili wtedy znakomici artyści: Andrzej Sikorowski, Robert Kasprzycki, Janusz Radek, Dominika Kurdziel. Po sukcesie tego przedsięwzięcia poszłam na całość. W listopadzie zorganizowałam wieczór andrzejkowy z wieloma atrakcjami (oprócz wspaniałych artystów, lanie wosku, wróżby i rzeczy tajemne, mnóstwo niespodzianek dla publiczności). Zrozumiałam, ze to jest to, co chcę robić- i chyba najważniejsze- to, co chce przeżyć publiczność. Koncerty trwają „raczej” długo, bo około trzech godzin. Najdziwniejsze jest to, że wszyscy chcą dotrwać do końca, mimo że drzwi są otwarte... Zawsze w tym czasie spada ilość sprzedawanych napojów w barze, który jest obok. Ludzie po prostu siedzą, słuchają i dobrze się bawią. Być może jest tak dlatego, gdyż na każdym koncercie staram się prezentować różnych wykonawców, którzy stanowią indywidualności same w sobie. Soliści, zespoły pieśni i tańca, aktorzy, kapele ludowe, muzyka poetycka, instrumentalna, kabaret. Najczęściej Wieczory odbywają się w dużej sali Rotundy, choć nie brakowało do tej pory „edycji specjalnych w plenerze” (choćby koncertyna dziedzińcu zamku wawelskiego, by wspomóc renowacje tego miejsca). Każdy koncert to bardzo długa historia. Nie da się jej streścić... Wystarczy tylko wspomnieć, że dokonaliśmy już takich cudów, jak zapalenie ogniska na środku Rotundy czy utopienie Marzanny w wiadrze. Ktoś kiedyś powiedział, że sztuką jest to co nigdy nie zostało zarejestrowane, co trwa. W ludziach. Bardziej lubię Wieczory przeżywać, niż o nich mówić. One po prostu są.

Jaki jest główny powód i cel organizowania Galicyjskich Wieczorów z Piosenką?

Nie ukrywam, że pierwotnie celem powołania ich do życia, była próba znalezienia formuły na prezentowanie własnej muzyki, czyli muzyki zespołu Galicja. Od początku było to też miejsce dla przyjaciół i wszystkich zdolnych, których warto poznać. Znam bardzo dużo takich ludzi. Oczywiście istnieje coś takiego, jak wspólny temat, w który wpisuje się cała impreza. Hasło przewodnie. Zaproszeni artyści „wypowiadają się” na zadany temat. Był już Wieczór: matematyczny, przedwakacyjny, zadumany, powalentynkowy, rodzinny, apolityczny, filmowy i... 52 inne! Mimo to, formuła każdego Wieczoru nie jest nigdy z góry określona w stu procentach. To publiczność decyduje o wszystkim, nawet o długości trwania całego spotkania. Sama wszystko wymyśliłam, a jednak i ja jestem ciągle zaskakiwana zaistniałymi sytuacjami. Uwielbiam to! - Promowanie siebie i innych artystów to bardzo ciężkie, oraz drogie zajęcie. Skąd bierzesz pieniądze na koncerty? Rzeczywiście, praca artysty nigdy nie jest łatwa (ha, ha!). Nie zawsze idzie też w parze z tzw. sukcesem finansowym. Co do funduszy... po prostu trzeba je mieć, aby np. zorganizować koncert. Do tej pory miałam szczęście. Spotkałam wielu Wspaniałych Ludzi, którzy mi (a właściwie Galicyjskim Wieczorom) pomogli. Bardzo im za to dziękuję!!! Bez nich moje „artystyczne wizje”, nigdy nie doczekały by się realizacji. I nie mogłabym częstować publiczności smakołykami. Nie ukrywam, że obecna sytuacja finansowa Galicyjskich Wieczorów, daleka jest od „dobrej”, ale nie tylko my przezywamy „przejściowe” (mam nadzieję!) problemy... Będę szczęśliwa jeśli dalej będę mogła robić te koncerty. A jeśli nie, sześcioletnia historia tych spotkań to już coś! Mało jest rzeczy, które trwają wiecznie.

Czy można jakoś określić rodzaj muzyki, którą można usłyszeć na Wieczorach Galicyjskich z Piosenką i jaką wykonuje Twój zespół?

Znam ludzi, którzy nie słuchają w ogóle muzyki. Nie znają jej. Często to nie ich wina. Bardzo im współczuję. Są przecież w jakimś sensie upośledzeni. Ja miałam to szczęście, ze moja rodzina była „silnie umuzykalniona”. Niechętnie określam styl muzyki, którą gram. Uważam, ze znacznie lepiej jest posłuchać, niż używać słów, starając się ją zidentyfikować. Najczęściej spotykam się z określeniami takimi jak ballada czy muzyka poetycka. Ostatnio przeczytałam kilka sympatycznych recenzji dotyczących naszej ostatniej płyty. Najbardziej podobały mi się tytuły takie, jak: „Do tańca i do różańca”, „Muzyka, jakiej jeszcze nie słyszeliście, znakomita do słuchania nie tylko wieczorem”. Coś w tym jest. Na pewno nie jest to muzyka „smutna”. Jej przewrotność polega na tym, że kiedy potrzeba spokoju, jest spokój, kiedy trochę więcej pozytywnej energii- jest energia! Parę Wielkich Słów i dĽwięków- prostych, zrozumiałych. Jak śpiewa moja Koleżanka: „Nie ma co się bać!”. Ostatnio przestraszyłam się trochę. Moja własna siostra, słuchając piosenki „Błędne koło” przebyła drogę z Tarnowa do Krakowa w ciągu 40 minut. Apeluje do wszystkich słuchaczy o rozwagę! Wcale nie żartuję, a na podobne trasy, może inne piosenki z tej płyty? Choćby „Przez sen”.

Ostatni Galicyjski Wieczór z Piosenką odbył się w legendarnej Piwnicy Pod Baranami. Czy jest to związane z jakimś sentymentem?

Jestem związana z Piwnicą Pod Baranami w swoisty sposób od dłuższego czasu. Konkretnym na to dowodem, jest otrzymana kiedyś przez nas (zespół Galicja), Nagroda Specjalna Piwnicy. To zobowiązuje i „przywiązuje”. A koncerty w tej Piwnicy są naprawdę wyjątkowe. I ta dosłowna bliskość w porównaniu z ogromną Rotundą... Tak naprawdę moje przywiązanie jest głębsze i dotyczy całego miasta. Jestem rodowita krakowianką. Kiedy nawet opuszczam miasto, bardzo lubię wracać. To bez wątpienia najtrudniejsze miasto dla artystów, ale jakoś nikt nie chce z niego uciekać. Bo to miasto artystów. Cokolwiek to oznacza.

Sprawiasz wrażenie osoby jednocześnie otwartej i... potwornie zajętej. Czy w Twoim napiętym terminarzu jest czas na marzenia, refleksje?

Bardzo bym chciała robić wszystko. I dobrze. Ale nigdy do końca nie jestem pewna. Dlatego przez cały czas poszukuje nowych zajęć, w których mogłabym się odnaleĽć. Często , „nowe światy” odnajdują mnie same. Tak było np. Z Fundacją Osób Niepełnosprawnych im. Brata Alberta w Radwanowicach, z którą współpracuję od kilku lat. Ale to temat na zupełnie inną rozmowę. Jeśli chodzi o marzenia, oczywiście posiadam! Chciałabym np. pójść kiedyś do Nieba. A mniejsze marzenia? Pomalutku. Nauczyłam się cieszyć z tego co „już”. A im bardziej się cieszą i dziękuję, tym więcej mam.